Przejdź do treści stronyPrzejdź do menu strony
Blog

Proces uczenia się w Harrison School kończy się umiejętnościami, nie ocenami.

Proces uczenia się w Harrison School kończy się umiejętnościami, nie ocenami.

 

MOTYWACJA JEDNO MA IMIĘ


Motywacja w uczeniu się to temat rzeka. I ta rzeka w dodatku, przybiera bardzo różne formy na przestrzeni lat. Jeszcze nie tak dawno temu sądzono, że motywacja dzieli się na tę pozytywną (chwalenie) i negatywną (krytykowanie) i że lepsza jest ta pierwsza. Rozróżniano też motywację wewnętrzną (wynikającą z moich własnych przekonań) i zewnętrzną (wynikającą z przekonań innych). I znów – zauważono, że skuteczniejsza jest ta pierwsza. Wszystkie te dywagacje oparte były jednak na obserwacji procesów uczenia się, zachowania uczących się i mechanizmów, które porywają nas do nauki, lub gaszą w nas wszelkie do niej chęci.
Aż pewnego dnia pojawia się możliwość skanowania ludzkiego mózgu za pomocą różnych urządzeń, np. funkcjonalnego rezonansu magnetycznego i podczas różnych aktywności, w tym nauki, i dzięki temu dokładnego analizowania, jak działa nasz mózg. Wszystkie obserwacje dotyczące działania ludzkiej motywacji, lub jej braku, zaczynają sprowadzać się do wspólnego mianownika, 
a jest nim królowa naszych chęci, czyli DOPAMINA.

 

Dopamina jest neuroprzekaźnikiem, czyli substancją, która wydzielana jest w naszych mózgach i przepływa między neuronami i synapsami. Gdy jest jej dużo mamy ochotę do działania. Gdy jej nie ma – czujemy się zupełnie zdemotywowani. „Dopamina nakłania nas do tego, byśmy chcieli różnych rzeczy. Jest źródłem czystego pragnienia.” – jak twierdzą autorzy książki „Mózg chce więcej. Dopamina.” Daniel Liberman i Michael Long. Jak zatem sprawić, by mózgi naszych dzieci 
i uczniów zalała dopamina i zawsze im się chciało?
Zadanie to bez wątpienia trudne, bo i różne czynniki mogą nam w tym przeszkadzać, jak choćby fakt, że neurochemia działa w każdym mózgu inaczej i bywają osoby, które z natury rzeczy nie reagują dużą naturalną motywacją na podejmowane aktywności. Wiek nastoletni również nie sprzyja masowemu dopaminowemu szaleństwu w naszych głowach. Mimo wszystko pewne działania warto podejmować, bo każdy wyrzut dopaminy zwiększa nasze szanse na wzrost motywacji naszych uczniów.

 

A zatem po pierwsze (i pewnie najważniejsze) – dopamina aktywuje się wtedy, gdy oczekujemy na coś przyjemnego. Nie lubi nudy, powtarzalności i przewidywalności, nigdy nie wytwarza się wtedy, gdy wiemy, że to, co nas czeka nas unieszczęśliwi. Dlatego tak trudno nam się zmotywować do wizyty u dentysty i tak trudno zajrzeć do notatek z przedmiotu, którego zwyczajnie nie lubimy. To ogromna odpowiedzialność dla nauczycieli, by tak starali się przygotowywać zajęcia, by zawsze czymś uczniów zaciekawić, wprowadzić element zaskoczenia na lekcji; ponadto zawsze powinni tworzyć fantastyczną atmosferę i być takim wsparciem dla tych, których uczą, że ci będą 
z niecierpliwością czekali na kolejną lekcję danego przedmiotu czy zajęcia dodatkowe. Wszelkie gry, zabawy, elementy kulturowe, ciekawostki, ale też zadania wymagające głębokiego przetwarzania 
i będące wyzwaniem dla naszych szarych komórek – to jest to, co naprawdę spowoduje wyrzuty dopaminy. Nauka musi być przyjemna, inaczej nie będziemy do niej zmotywowani.

 

Druga sprawa – to, czego się uczymy musi być uznane przez nasz mózg za ważne. Ludzki mózg jest organem niezwykle autonomicznym, który podejmuje za nas mnóstwo decyzji, które nie bardzo raczy konsultować z naszą świadomością, szczególnie gdy jesteśmy młodzi. Musimy zatem zdać się na jego osąd i na to, czy daną lekcję i materiał uzna za na tyle istotny dla dalszego życia, że wyrzuci nam tej dopaminy sporo, czy jednak niekoniecznie. W obliczu takiego postrzegania sprawy w posadach chwieje się tradycyjny sposób podziału motywacji na wewnętrzną i zewnętrzną – okazuje się, że tej zewnętrznej w zasadzie nie ma. A jeśli do tej pory uznawano, że oceny czy egzaminy są dla dzieci 
i nastolatków czymś, co je motywuje, to okazuje się, że działo się to tylko dlatego, że w ich systemie wartości oceny i egzaminy po prostu stoją wysoko i są czymś, co ich mózgi uznają za godne wyrzutów dopaminy.

 

Czy my – nauczyciele i rodzice mamy zatem jakiś wpływ na tę sferę? Oczywiście. Możemy uczniom pokazywać jak wiele jest sytuacji, w których używamy zarówno języka angielskiego w ogóle, jak i danego słownictwa, czy gramatyki, możemy z nimi często rozmawiać na temat przydatności nauki, możemy pokazywać im jak najszerszą perspektywę, ale im bardziej będzie ona powiązana z tu 
i teraz ucznia, tym większa szansa, że mózg odpowiednio aktywuje dopaminę. Mózgu na ogół nie obchodzi to, że za 10 lat będzie się miało lepszą pracę dzięki znajomości języków, natomiast to, że będzie można obejrzeć jakiś fajny serial, zagrać w grę, zrozumieć piosenkę, lub pogadać z jakimś przystojnym kolegą - obcokrajowcem z równoległej klasy – pewnie już bardziej. Zresztą uczniowie, gdy im się na to pozwoli, naprawdę są w stanie znaleźć mnóstwo powodów, dla których warto uczyć się języka, dlatego rozmawiajmy z nimi na ten temat często, odwołujmy się do ich osobistych doświadczeń i dzięki temu dawajmy ich mózgom jak najwięcej argumentów, by chętnie wydzielały dopaminę właśnie gdy zbliża się lekcja języka.

 

Są jednak i takie sytuacje, gdy osoba, którą przyjdzie nam motywować nie podziela naszej definicji słowa „przyjemny”, a za istotny uznaje tylko np. święty spokój i jego mózgu nijak nie przekonują ani ciekawe zajęcia, ani nawet najbardziej wzniosłe argumenty logiczne przemawiające za istotnością procesu uczenia się. Co wtedy? Jest jeszcze jeden czynnik bardzo dopaminotwórczy. Jest nim POCHWAŁA. Częściowo łączy się to z odczuwaniem przyjemności – każdy z nas lubi bowiem być chwalony. Wyobraź sobie, że przygotowujesz posiłek dla całej rodziny, spędzasz w kuchni 3 godziny, wydaje Ci się, że właśnie osiągnąłeś kulinarne mistrzostwo i... niby może być, ale w sumie nic specjalnego, u babci było lepsze jedzenie, a w ogóle to trochę jednak za słone. Usłyszawszy takie opinie - jaką będziesz mieć motywację, by kolejny raz poświęcić 3 godziny życia na próbę dogodzenia kubkom smakowym domowników? Tak samo dzieje się z chwaleniem za osiągnięcia naukowe. Niby czegoś tam się nauczyłaś na test, ale jednak tu błąd, tam błąd, to zdanie kompletnie niezrozumiałe, ortografia to już w ogóle klapa. Cała kartka pokreślona na czerwono, a ogólna ocena to ledwie trója. Dopamina jest bardzo czuła na krytykę, można by powiedzieć, że wręcz obrażalska z niej panna 
i każda negatywna ocena powoduje, że chowa się w kąciku i nie podejmuje działania. Zamiast nadmiernie zwracać uwagę na błędy ucznia – doceniajmy, że jednak czegoś się nauczył (nawet jeśli to tylko 10% materiału). Zamiast gderać, że w ogóle się nie uczy – celebrujmy każdy sukces i każdą przyswojoną wiedzę. To pomoże dopaminie aktywować się w mózgu ucznia, a ten mózg skojarzy moment wyrzutu z lekcją angielskiego, a co za tym idzie – i następnym razem przed lekcją angielskiego dopamina pewnie się pojawi, wzrośnie motywacja itd.

 

W tym wszystkim warto wspomnieć o jeszcze jednym – dopamina nie jest odpowiedzialna tylko za motywację. Jest też jednym z neuroprzekaźników utrwalających ślady pamięciowe – dzięki niej po prostu lepiej zapamiętujemy. To takie błędne koło – jest dopamina – jest motywacja – jest większe zaangażowanie w lekcję – jest lepsze zapamiętywanie – jest sukces edukacyjny – jest pochwała i poczucie przyjemności – jest kolejny wyrzut dopaminy itd.

 

Autorka:

Natalia Dawidowska - nauczycielka, neurodydaktyczka i neuroedukatorka, certyfikowana coach językowa w nurcie neurolanguage coaching, mentorka językowa.

 

Bibliografia:

"Mózg chce więcej. Dopamina." Daniel Z. Liberman, Michael E. Long
"Jak uczy się mózg" Manfred Spitzer
"Neurodydaktyka" Marzena Żylińska
"Nowa psychologia sukcesu" Carol Dweck

Zobacz także